Badania geotechniczne - kapitulacja zleceniobiorcy
Dzisiaj, zgodnie z umową, podjechał Pan wykonać badania geotechniczne (na wycieczkę zabrał też syna :) ). Wcześniej poprosił o sporo szczegółów dotyczących działki a ja dodatkowo byłem tak miły, że forwardnąłem mu wyniki badań działki obok, które jednoznacznie stwierdzały: humus, 60-90cm gliny, reszta żwir.
Pan przyjechał, wyjął z Renault Kangoo wiertnicę ręczną (WTF...) i zaczął męczyć glebę:
Po piętnastu, może dwudziestu minutach, po wylaniu pięciu litrów potu, Pan postanowił skapitulować:
Powiedział, że w żwirze nie da rady, ręczne wiercenie odpada.
Zaproponował, że możemy umówić się następnym razem i przyjedzie z ciężkim sprzętem, ale, że będzie drożej. Nie ukrywając zaznaczyłem, iż mnie jako inwestora, nie interesuje sposób osiągnięcia celu a wyłącznie cel. Dlatego też, skoro cel się nie zmienia a jedynie sposób osiągnięcia i to wpływa na cenę, to mi się to nie podoba, bo, do licha, co to mnie interesuje? Zatem Pan pojechał do domu, bez wynagrodzenia oczywiście.
Zostawiłem sobie jednakże furtkę, że "w razie czego", gdy nie znajdę nikogo innego, to się do niego odezwę :)
Bardzo szkoda, bo kontakt z tą firmą był bardzo dobry, wszystko zgodnie z umową, naprawdę nie było do czego się przyczepić a tu taka skucha... Już kurde mogli stanąć na wysokości zadania i "zrobić w tej samej cenie". Mój czas też kosztuje, nie tylko ich...