II podejście do PnB i wyłączenie "drogi" z produkc
W dniu 21.12.2016, zatem już prawie półtora tygodnia temu, na podstawie posiadanych pełnomocnictw, architekt złożył w Starostwie, po raz drugi (pierwszy raz było zgłoszenie) dokumenty do Pozwolenia Na Budowę.
Wprowadziliśmy zmiany, które wcześniej podważył Urzędnik, zobaczymy, co znajdzie tym razem :) Właściwie już na wstępie, przy składaniu wniosku na PnB okazało się, że cztery dni wcześniej zmieniły się wzory dokumentów :) Część została poprawiona od razu ale jeszcze musiałem zmienić "Oświadczenie o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane" a właściwie jeszcze zmieniam, bo się pochorowałem i poza wyjściem z kundlem na spacer, nie wyciągam nosa na zewnątrz.
Kolejną ciekawostką, która spotkała mnie przy wcześniejszym składaniu dokumentów do zgłoszenia budowy, to konieczność wyłączenia z produkcji rolnej działki, która była dojazdówką pomiędzy moją działką a drogą gminną (droga prywatna). To oczywiście kolejny element biurokratycznych zmian (a może kolejnego szukania funduszy?). Zatem musiałem wyłączyć drogę z produkcji rolnej. Na szczęście nie była to autostrada i miała jedynie 872m2, zatem koszt wyłączenia drogi z produkcji rolnej wyszedł dosłownie minimalny, niezauważalny, pomijalny, tyle to ja na obiad w McDonalds wydaję: 45.746 zł. Grosze, prawda? No cóż.
Żeby było jasne - to wynik kolejnych zmian w przepisach - sąsiedzi, którzy budują się obok i złożyli PnB kilka miesięcy wcześniej, załapali się na stare przepisy i wcale wyłączać z produkcji rolnej nie musieli.
Na szczęście jest jeden "haczyk", dzięki któremu można obejść tą opłatę (a właściwie odwlec ją w czasie). Nalicza się ją dopiero w momencie "rozpoczęcia inwestycji drogowej" a rozpoczęciem inwestycji drogowej jest wykonanie nawierzchni docelowej, czytaj kostki brukowej, asfaltu itp. Wyrzucenie na drogę tłucznia czy innego kruszywa nie jest rozpoczęciem inwestycji drogowej, zatem płacić nie trzeba. Innymi słowy, drogę zrobimy pewnie na "świętego Dygdy, czyli nigdy". A jak będziemy chcieli pierdyknąć sobie asfalt, to stać nas będzie na ekstra 45 tys a właściwie 23, ponieważ od pierwszej jednorazowej opłaty odejmiemy wartość gruntu drogowego, która znacząco wzrośnie jak obok wybuduje się pierdyliard domów, prawda? :)
Po nowym roku jadę do Starostwa zawieźć jeszcze jeden papier o "Posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością" i będę mógł porozmawiać osobiście z Panem, który załatwia moją sprawę. Mam nadzieję, że to jakiś normalny facet i jak będzie miał jakieś wątpliwości, to zadzwoni, maila napisze a nie będzie biurokratycznie w Pocztę Polską się bawił...